-Łiiiii!!!-
wrzasnął młodszy Dawid, wskakując do wody. Za nim biegł mój
brat, który wybił się z piasku i wskoczył do jeziora zaraz obok
przyjaciela.
Po jednym
deszczowym i drugim lekko pochmurnym dniu, kolejny był słoneczny i
upalny. Temperatura o dziesiątej rano sięgnęła dwudziestu sześciu
stopni, więc postanowiliśmy całą paczką wybrać się nad wodę.
Wraz z nami pojechał również Damian z Darkiem, którzy nie mieli
planów na kilka kolejnych dni.
Całą szóstką
siedzieliśmy na brzegu jeziora, podsmażając się na słońcu.
Wokoło pełno było zaparkowanych samochodów, ludzi, leżących na
kocach i ręcznikach, jak również kilkanaście przyczep
kempingowych. Najwyraźniej ludzie korzystali z ostatnich tygodni
urlopów, bo plaża nad naszym zalewem była dość zaludniona.
-Zostały jeszcze
trzy tygodnie wakacji- zagaił Daniel, patrząc na mnie i Pawła.
-Macie jakieś plany?
-W zasadzie nie. A
masz jakiś pomysł?
-Mam- wyszczerzył
zęby. -Moglibyście zabrać się ze mną do Niemiec na tydzień.
Mama bardzo chciałaby się spotkać z tobą i Dawidem. No i
oczywiście chętnie pozna Pawła.
Spojrzałem na
mojego pięknego pytająco.
-Co ty na to?
-Nie wiem, czy moja
mama się zgodzi- powiedział smutno. -Już pozwoliła na wyjazd nad
morze, nie jestem pewien, czy zgodzi się puścić mnie do Niemiec.
-Pogadam z nią-
pokiwałem uspokajająco głową. -Lubi mnie, może uda mi się ją
przekonać.
Wstałem i
rozprostowałem stawy.
-Idę do wody, kto
idzie ze mną?
-Ja idę- Paweł
również wstał. -Chociaż się zamoczę, bo pływać chyba się tu
nie da.
-To ja też pójdę-
zadecydował Daniel. -Idziesz, Sven?
-Nie, zostanę-
pokręcił głową jego chłopak. -Nie wziąłem nic na zmianę,
musiałbym chodzić w mokrych slipach do czasu powrotu.
-Możesz wrócić w
samych spodenkach- zaproponowałem. -Chyba wytrzymasz te pół
godziny w samochodzie bez bielizny.
Sven skrzywił się
i wskazał swoje leżące na kocu, krótkie jeansowe spodenki, które
ewidentnie powstały w wyniku odcięcia nogawek od normalnych,
długich spodni.
-Trochę za krótko
obciąłem nogawki i wiesz...- zaczerwienił się. -Czasami coś
wydostaje się na światło dzienne.
Machnąłem ręką
i zaśmiałem się.
-Daj spokój,
przecież jedziemy samochodem. Nikt poza nami cię nie będzie
widział.
-No dobra- zgodził
się po chwili. -To idźcie, ja zaraz dołączę.
-A my zostaniemy-
stwierdził Damian, patrząc na Darka.
-No dobrze, jak
chcecie- wzruszyłem ramionami i poszedłem w stronę jeziora, a
zaraz za mną ruszył Paweł i Daniel. Weszliśmy do wody i chwilkę
później dołączył Sven, wzbudzając wśród kąpiących się
ciekawość swoim niecodziennym kolorem włosów. Usłyszałem też
kilka komentarzy na temat jego dziwacznych, liliowych kąpielówek,
które bardziej przypominały damskie figi, ale komentujący zamilkli
natychmiast pod moim miotającym gromy spojrzeniem.
-O, cześć!- ktoś
klepnął mnie w plecy. -Co ty tu robisz?
Odwróciłem się i
zobaczyłem cwaniacki wyraz twarzy Anny, która wlepiała we mnie
swoje ciemnoniebieskie oczy. Obok mnie stanął Paweł i zimno
popatrzył na dziewczynę.
-Cześć-
odpowiedziałem. -Kąpiemy się, jak widać. A ty co tu robisz?
Anka uśmiechnęła
się, mierząc nas wzrokiem i poprawiła z ledwością mieszczący
jej obfity biust, stanik od kostiumu.
-A ja tu pracuję,
o tam- pokazała nam mobilny bar na kółkach, który w
rzeczywistości był przerobioną do tego celu przyczepą kempingową.
-Właśnie zmienił mnie syn szefa, więc mam teraz cztery godziny
dla siebie i korzystam sobie.
-Noo, widać, że
korzystasz.- powiedziałem obojętnym tonem. -Miłej zabawy życzymy.
-Poczekaj-
zatrzymała mnie, gdy chciałem się odwrócić i ruszyć w stronę
pływających nieco dalej Dawidów.
-O co chodzi?
-Jesteście tu we
dwójkę?
-Nie- zaprzeczyłem.
-Jest też mój brat z kolegą i dwaj kuzyni, również z kolegami.
-To twój kuzyn?-
zapytała, łakomie patrząc na Svena.
-Nie, to przyjaciel
kuzyna, ma na imię Sven.
-A co to za imię?-
zapytała zaskoczona.
-Duńskie-
wyjaśniłem. -Chociaż Sven na co dzień mieszka w Niemczech, ale
jego ojciec jest Duńczykiem.
Widziałem błysk w
jej oczach, zupełnie jak u drapieżcy, który właśnie namierzył
ofiarę. Postanowiłem ją uspokoić.
-Sven nie zna
polskiego. Poza tym, jest gejem i chłopakiem mojego kuzyna.
Zmierzyła wzrokiem
Svena i Daniela, który właśnie wynurzył się z wody obok nas,
chwytając swojego chłopaka za rękę.
Błysk o oczach
Anny znowu się pokazał, jakby myślała: „A to się jeszcze
okaże”. Zlustrowała uważnie obu chłopaków, w szczególności
Svena i niby od niechcenia powiedziała:
-Jakbyście mieli
ochotę na piwko lub coś na gorąco, to zapraszam do naszego baru.
-Dzięki, nie
omieszkamy wpaść- pokiwałem głową, z góry planując omijać
mobilny bar z daleka. - A teraz idziemy popływać, jeśli pozwolisz.
Uśmiechnąłem się
do dziewczyny i popychając Pawła ramieniem, oddaliłem się w
stronę brata i jego przyjaciela. Mój piękny niezwłocznie ruszył
za mną a chwilę później dołączyli Sven i Daniel,
-Kto to był?-
zapytał kuzyn. Wzruszyłem ramionami.
-Dziewczyna z
naszej klasy. Trochę dziwna, lepiej omijać ją z daleka.
-A to czemu?
-Bo jest...
niebezpieczna. Lepiej omijać ją z daleka.- wyjaśniłem wymijająco.
Nie miałem ochoty na opowiadanie wszystkim sytuacji z naszej majowej
wyprawy i tego, czego byłem świadkiem. Za punkt honoru uznałem
utrzymanie w tajemnicy wydarzeń z Nugim i Fabianem, w których Anna
odegrała istotną, aczkolwiek niezbyt pozytywną rolę.
Kuzyn na szczęście
nie drążył tematu, więc z zadowoleniem mogliśmy zanurzyć się w
wodzie i popływać.
Po pół godzinie
wróciliśmy na brzeg i zalegliśmy na kocach, przy Damianie i Darku.
-Jaka woda?-
zapytał Darek, odgarniając swoje długie włosy z twarzy.
-Generalnie, dość
mokra- powiedziałem z poważną miną. -Ale nie na tyle, by odmawiać
sobie krótkiej kąpieli.
Damian wraz z
chłopakiem spojrzeli na mnie i wybuchnęli śmiechem.
-No dobrze- również
się zaśmiałem. -Ciepła jest, korzystajcie póki można.
-Chyba jednak wolę
kąpiele słoneczne- Darek opanował śmiech i usiadł, obejmując
kolana ramionami. -Czas podsmażyć plecy, bo już mnie brzuch
piecze.
-Nie przypal się,
tak jak ja rok temu- ostrzegłem go. -Nie mogłem później spać
całą noc, tak mnie skóra szczypała.
-A co tam- machnął
ręką chłopak Damiana. -Nic mi nie będzie.
-Okej, ale jakby
co, to ostrzegałem.
Na koc obok mnie
padły dwa Dawidy, mokre ale zadowolone. Młody sięgnął do
spodenek, wyjął portfel z kieszeni i wstał znowu, pociągając za
sobą najmłodszego.
-Idziemy po lody-
oświadczył i odwrócił się na pięcie, trzymając młodego Dawida
za łokieć. Wszystko wskazywało na to, że mój braciszek
całkowicie zawładnął najmłodszym chłopcem, gdyż tamten bez
słowa zgadzał się na każdy pomyśl Dawida.
-A ty nie masz
ochoty na lody?- usłyszałem zmysłowy szept mojego księcia przy
samym uchu.
-Nie chcę iść do
tego baru, Anka mnie niepokoi.
-Nie powiedziałem,
żeby iść po lody...-
Wtedy zrozumiałem
co miał na myśli i poczułem łaskotanie w żołądku. Tymczasem
Paweł wstał i wyciągnął do mnie rękę.
-Zapraszam NA LODY-
powiedział, akcentując swój zamiar. Wstałem powoli, zastanawiając
się, co powiedzieć chłopakom.
-To my... zaraz
wrócimy- rzuciłem trochę bez sensu, ale chyba wszyscy wiedzieli co
się święci, bo nikt nie skomentował.
Odeszliśmy kawałek
w stronę baru, gdzie urzędowała Anka, ale zaraz za pierwszą
przyczepą kempingową skręciliśmy w stronę lasu. Szliśmy między
drzewami, aż plaża i ludzie zostali całkowicie przesłonięci
przez zieleń lasu.
Paweł zatrzymał
mnie i przytulił się do moich pleców, obejmując mnie w pasie.
Poczułem jego delikatny pocałunek na plecach.
-Mam nadzieję, że
nie ma tu złych wilków- powiedziałem cicho. Zaśmiał się cicho.
-Jest tylko
napalony kocur i niewyżyta myszka- szepnął i nagle poczułem jego
palce na swoim kroczu. Delikatnie pieścił mojego penisa przez
bokserki, wprawiając go momentalnie w stan gotowości bojowej.
-Szybko staje...-
zamruczał i wsunął dłoń do moich bokserek.
-Przy tobie zawsze
szybko staje- szepnąłem i odwróciłem się, by mieć go przed
sobą. Jego długie, zwinne palce pieściły moją męskość,
wprawiając moje ciało w drżenie. Spojrzał w moje oczy i pocałował
mnie.
-Masz ochotę
zrobić to tutaj?- zapytał, masując nabrzmiałą główkę mojego
penisa.
-Wiesz, że z tobą
mam ochotę zawsze i wszędzie- jęknąłem, chwytając go za biodra.
-Ale chyba ograniczymy się do tych wspomnianych lodów, bo zbyt
długo by nas nie było.
-Jak sobie życzysz-
uśmiechnął się słodko i klęknął przede mną, ściągając mi
bokserki do kolan. Mój nabrzmiały, sztywny penis, uwolniony,
uderzył go w twarz. Nie czekając, mój piękny wziął go do ust i
zaczął ssać, delikatnie pieszcząc mi jądra palcami.
Westchnąłem
głośno, czując jak jego języczek lekko przyciska główkę
członka do podniebienia. Wplotłem palce w jego włosy i nie
spuszczałem wzroku z jego ust, w których tkwił mój twardy penis.
Widziałem, jak zaciska powieki i próbuje wsunąć całego do
gardła. Poczułem, jak przechodzi mu przez krtań, widziałem jego
czerwoną z wstrzymanego oddechu twarz. Jednak nie zakrztusił się,
powoli wycofał mojego penisa z ust i westchnął. Potem natychmiast
wziął go ponownie i zaczął mocno ssać, szybko poruszając głową.
Jęknąłem głośno,
chciałem go podnieść i odwzajemnić pieszczoty, ale stanowczo
potrząsnął głową i skupił się na mojej męskości. Przy tak
intensywnych pieszczotach to nie mogło trwać zbyt długo, po
kilkunastu minutach poczułem przyjemne mrowienie w główce penisa.
Moje pośladki zaczęły się samoczynnie napinać.
Paweł pogłębił
tylko ruchy, wyczuwając zbliżający się orgazm.
-Nie wytrzymam...-
jęknąłem i skuliłem się, czując narastającą falę
przyjemności.
Palce mojego
cudownego chłopaka delikatnie ściskały moje jądra, co tylko
wzmacniało rozkosz. Doszedłem do momentu, w którym nie mógłbym
już powstrzymać się od tryśnięcia mu w ustach, a nawet on nie
zdążyłby się już wycofać.
Nabrałem powietrza
w płuca i wypuściłem je głośno, spuszczając się w ustach
mojego chłopaka, który do końca nie wypuścił mojego pulsującego
penisa. Czułem, jak przełyka spermę, wciąż trzymając w ustach
mojego członka. W końcu wypuścił go i oblizał główkę,
wprawiając moje ciało w drżenie.
Podniósł się,
naciągając mi bokserki na pośladki. Pocałował mnie, a ja
poczułem delikatny posmak nasienia na jego języku, który zaczął
penetrować moje usta. Jego dłoń schowała mojego penisa pod
bokserki, choć ciągle był w stanie erekcji.
-Teraz pozwólmy mu
się uspokoić- szepnął, odrywając się od moich ust.
-A co z tobą?-
zapytałem. -Chciałem ci się odwdzięczyć...
-Nie- pokręcił
stanowczo głową. -Obiecałem ci lody, więc zrobiłem, co do mnie
należało.
-Ej, no-
zaprotestowałem. -A ty nie chcesz ode mnie lodów?
Uśmiechnął się
delikatnie i cmoknął mnie w nos.
-Chcę, ale jestem
w stanie poczekać do następnego razu.
-Ty może i tak-
wskazałem na jego napięte bokserki, w których wyraźnie odznaczał
się nabrzmiały członek. -Ale on nie bardzo.
-On też poczeka-
znowu dostałem słodkiego buziaka, tym razem w policzek. -Musi mnie
słuchać, nie ma wyjścia.
-A słucha?
-Hmm, nie bardzo-
Paweł zachichotał. -Ale nie będzie stał wiecznie, w końcu się
uspokoi.
-Oby, bo nie
wrócimy do reszty ze stojącymi kutasami. Widziałeś tych
wszystkich ludzi na plaży?
-Mhm- mruknął i
znowu mnie pocałował. -Kocham cię.
Przytuliłem go
mocno, nie myśląc o tym, co przed chwilą robiliśmy.
-Ja ciebie też
kocham- odgarnąłem włosy z jego oczu i pocałowałem go w czoło.
-Chodźmy powoli w stronę plaży, zanim dojdziemy nasze... ciśnienie
powinno już opaść.
Ruszyliśmy przez
las, klucząc między drzewami. Poczułem lekkie ssanie w żołądku,
najwyraźniej mój organizm domagał się uzupełnienia straconych w
czasie zabawy kalorii.
-Chyba skoczymy
jednak do baru Anki- stwierdziłem, gdy wyszliśmy spomiędzy drzew
na plażę. -Zgłodniałem trochę.
-No trudno, jakoś
przeżyję jej towarzystwo- Paweł wzruszył ramionami.
Wróciliśmy do
chłopaków, sięgnąłem do spodenek po pieniądze i poinformowałem
kolegów, że idziemy z Pawłem coś zjeść.
-No to spotkacie
młodzież, bo jeszcze nie wrócili- powiedział Damian, wskazując
głową kierunek baru.
-Coś długo jedzą
te lody- zastanowiłem się, a przez myśl przeszło mi, że mogą to
być takie same lody jak nasze...
Doszliśmy do
przyczepy, pełniącej funkcję obwoźnego baru. Anna widziała nas z
daleka, idących w jej stronę, uśmiechała się szeroko.
-A jednak
zgłodnieliście- powiedziała wesoło. -Co sobie życzycie?
-Co dobrego tu
macie?- zapytałem i rzuciłem okiem na tablicę, na której wypisane
były dania, serwowane przez bar.
-Flaczki są bardzo
dobre, nie mrożone, domowej roboty.
-W takim razie
poprosimy dwie porcje- zamówiłem i już odwracałem się, aby
usiąść przy stoliku, kiedy Anka zagadała.
-Nie jestem pewna,
ale chyba był tu niedawno twój brat.
-A skąd wiesz, że
to mój brat?- zapytałem. -Przecież nie znasz mojego brata.
-Cóż, był trochę
do ciebie podobny, więc jakoś mi się skojarzyło- wzruszyła
ramionami. -Poza tym, wspominałeś, że jest tu też twój brat z
kolegą.
-No tak-
potwierdziłem. -I był tu z kolegą?
-Tak, kupili lody,
siedzieli chwilę, potem poszli w stronę lasu.
-Aha- pokiwałem
głową, utwierdzając się w moich domysłach, dotyczących lodów,
jakie młody miał na myśli. Ale uznałem, że to sprawa młodzieży
i nie będę się wtrącał w ich sprawy.
-No dobra, to
czekamy na flaczki- powiedziałem i usiadłem z Pawłem przy stoliku.
Gdy wróciliśmy do
reszty chłopaków, Dawid z młodszym imiennikiem już siedzieli na
kocu.
-Gdzie byliście?-
zapytałem podejrzliwie.
-Na lodach-
odpowiedział braciszek, ukradkiem uśmiechając się do swojego
przyjaciela.
-A później?
-Na spacerze...-
odpowiedział, znowu zerkając na młodszego chłopca, który
wyraźnie się zaczerwienił. Nie drążąc dalej tematu, kiwnąłem
głową i usiadłem na kocu obok Pawła. Mój piękny uśmiechnął
się do mnie znacząco, domyślając się, jaki cel miał spacer
Dawidów.
Około godziny
leżeliśmy jeszcze na słońcu, opalając się. Później zadzwonił
mój telefon. To dzwonił Nugi z zaproszeniem na grilla wieczorem.
-No nie wiem-
powiedziałem do telefonu. -Mam gości, przyjechał kuzyn z
chłopakiem.
-Nie szkodzi, bierz
ich ze sobą- zabrzęczał głos Nugiego w słuchawce. -Rafał
chętnie ich pozna.
-Ach, no tak-
uśmiechnąłem się na wspomnienie podchodów Nugiego do naszego
hipsterskiego kolegi z klasy. -Co u niego?
-Dobrze, właśnie
do mnie idzie prosto z domu kultury- powiedział. -Mamy dzisiaj małe
święto, od miesiąca jesteśmy ze sobą i pomyślałem, że fajnie
byłoby jakbyście wpadli.
-No dobrze,
przyjedziemy- potwierdziłem. -Przy okazji poznasz mojego kuzyna i
jego chłopaka.
-No to czekamy
wieczorem u mnie, trzymajcie się- zakończył Nugi i rozłączył
się.
Schowałem telefon
do kieszeni spodenek i spojrzałem na Pawła.
-Mamy zaproszenie
do Nugiego, będzie grill.
-Noo, to super-
ucieszył się mój piękny. - A co zresztą?
-My nie możemy-
powiedział Damian. -Mamy z Darkiem inne plany, idziemy do kina.
-Rozumiem-
pokiwałem głową. -A młodzież?
-A my idziemy do
Dawida, jego mama nas zaprosiła- wyszczerzył zęby braciszek.
-No dobrze, to
zostaliśmy w czwórkę- spojrzałem na Daniela i Svena. -Idziecie z
nami do naszego kolegi z klasy?
-Nie wiem czy tak
wypada- pokręcił nosem kuzyn.
-Nugi sam
zapraszał, więc wypada.
-Nugi? Ta ciota?-
usłyszeliśmy damski głos, dochodzący zza naszych pleców. Jak na
komendę odwróciliśmy się i ujrzeliśmy stojącą za nami Ankę.
-Ładnie tak
podsłuchiwać cudze rozmowy?- powiedziałem, lekko zdenerwowany. Ta
baba działała mi strasznie na nerwy, miałem wielką ochotę
wygarnąć jej to, co o niej myślę.
Uklęknęła przy
nas i wlepiła wzrok w Svena, uśmiechając się zalotnie.
-Nie
podsłuchiwałam- skłamała bezczelnie. -Podeszłam do was akurat,
jak mówiłeś o tym małym skośnookim pedale.
Skrzywiłem się i
znowu poczułem wielką ochotę powiedzenia jej kilku niezbyt
przyjemnych rzeczy.
-To chyba nie jest
politycznie poprawne określenie tej orientacji- zwróciłem jej
uwagę, powstrzymując się od powiedzenia czegoś więcej. Ale ona
tylko wzruszyła ramionami i wyszczerzyła zęby do purpurowowłosego.
Chłopak zignorował
ją, nie rozumiejąc ani słowa z jej wypowiedzi, gdyż mówiła po
polsku. Ale kuzyn nie był już tak obojętny.
-Nie wiem kim
jesteś, kobieto- powiedział zimno, patrząc na nią. -Ale używanie
takich określeń w mojej obecności jest bardzo niestosowne.
Ignorując twoje poglądy, zalecam oddalenie się na bezpieczną
odległość ode mnie i mojego chłopaka, zanim powiem coś
nieprzyjemnego.
-Oho!- Anka
podniosła wysoko brwi. -Jeszcze jedna ciota? A szkoda, taki
przystojny...
-Nie wiem, może
tego nie wyczuwasz- powiedziałem najbardziej obojętnym tonem, na
jaki mogłem się zdobyć. -Ale jesteś w tej chwili otoczona przez
te tak zwane cioty. Skoro tak bardzo ich nie lubisz, to może
posłuchasz mojego kuzyna i oddalisz się na bezpieczną odległość?
-To ty też?! Może
jeszcze z nim?- wskazała głową na Pawła.
-Tak, ja też i
właśnie z nim- pokiwałem głową. -A teraz, czy mogłabyś
grzecznie się od nas odpierdolić? Tak ładnie proszę...
Spojrzała na mnie,
wściekła i zacisnęła pięści.
-Pójdę- wycedziła
przez zęby. -Ale po wakacjach cała klasa dowie się o was. Kurwa,
cała szkoła się dowie, macie przejebane!
-Myślę, że
równie chętnie cała szkoła dowie się, co robiłaś z Fabianem,
wtedy, w maju, za domkiem wujka Nugiego- uśmiechnąłem się do niej
wrednie. -Jak również, co próbowałaś zrobić z samym Nugim.
-Nie zrobisz
tego...
-Zrobię-
zapewniłem ją. -Zrobię bez wahania, jeśli dowiem się, że choć
słowo na nasz temat wyszło z twojej ohydnej mordy. Widziałem oba
zdarzenia, więc opowiem wszystko z detalami w czasie rozpoczęcia
roku szkolnego, założę się, że cała szkoła chętnie posłucha.
Anka zerwała się
z kolan jak oparzona i otrzepała kolana z piasku.
-Jeszcze się
kiedyś złapiemy, Karolku- zagroziła. -Pożałujesz tego.
-Nie mogę się
doczekać, kochanie- wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, ignorując jej
groźby. -Bądź tak dobra i zrób w tył zwrot, następnie wróć do
swoich przeterminowanych flaczków i kurczaków z rożna, zabitych
przez przejeżdżający samochód, lub zdechłych z głodu. Jeszcze
czuję niesmak w ustach po daniu z tego twojego baru. Szczerze
mówiąc, te flaczki śmierdziały i wyglądały jak twoja pizda,
żałuję każdej wydanej złotówki.
Poczułem jak Paweł
ściska moją rękę, podczas gdy wyrzucałem z siebie kolejne
inwektywy w stronę naszej szkolnej koleżanki. W końcu z uśmiechem
skończyłem i odprawiłem ją gestem dłoni, lekceważąc jej
obecność.
Przez kilkanaście
sekund stała jak wryta, nie wiedząc co powiedzieć.
-Banda pedałów-
rzuciła pod nosem i odeszła pośpiesznie w stronę lasu.
-Noo, to nam
nagadała- uśmiechnąłem się do chłopaków. Daniel pokręcił
głową a Paweł wciąż ściskał moją rękę.
-Ja pierdole...-
westchnął Darek. -Słyszałem już różne rzeczy, ale to co jej
powiedziałeś to było mistrzostwo świata i okolic.
-Oj, bez przesady-
machnąłem ręką. -Miałem ochotę powiedzieć więcej, ale
powstrzymałem się.
-Myślę, że
powiedziałeś wystarczająco dużo- powiedział Paweł, głaszcząc
moją dłoń. -A tak w ogóle, to co tam się wtedy stało? Nic mi
nie powiedziałeś...
-Nie było o czym
opowiadać, to nie było przyjemne- odparłem. -Anka wykorzystała
Fabiana i próbowała dobrać się do Nugiego, ale na czas się
zjawiłem. To było wtedy, kiedy słyszeliśmy te dziwne hałasy w
domku, pamiętasz?
-Tak, pytałem
wtedy co się stało, ale nie chciałeś powiedzieć.
-Obiecałem
Nugiemu, że to zostanie między nami.
Czarnowłosy kiwnął
głową.
-Rozumiem.
Daniel wstał,
pociągając za sobą swojego chłopaka.
-Zbierajmy się-
powiedział. -Jedźmy już, muszę po drodze zatankować.
Wstaliśmy, szybko
się ubraliśmy i już po chwili siedzieliśmy w samochodzie, jadąc
w kierunku miasta.
-Daleko jeszcze-
marudził Sven, kiedy pieszo szliśmy w stronę domu Nugiego.
Liczyliśmy się z możliwością picia alkoholu, więc namówiłem
Daniela aby zostawił auto pod blokiem. Od domu Azjaty dzieliły nas
dwa kilometry, więc nie czekał nas zbyt długi spacer, jednak dla
Svena nawet tak niewielki dystans był powodem do narzekań.
-Już dochodzimy-
wskazałem niewielki domek z ogródkiem, po którym kręciły się
dwie osoby. Z daleka poznałem, że to Rafał i Nugi, którzy
wspólnymi siłami rozpalali grilla. A nie był to byle jaki grill,
tylko ładnie wymurowany kominek z rusztem, o czym przekonaliśmy
się, kiedy zostaliśmy wpuszczeni na teren posesji.
Nugi, w samych
krótkich spodenkach, otworzył nam bramę i zaprosił do ogrodu.
Rafał podszedł do nas i przywitał się z każdym z osobna.
Przedstawiłem im kuzyna i jego chłopaka po czym zostaliśmy
usadowieni na ogrodowych krzesełkach.
-A gdzie Dawid i
Dawid?- zapytał Azjata.
-Mama młodszego
ich zaprosiła, chyba będą mieć własnego grilla.
-Ach, no szkoda,
myślałem, że przyjdą z wami.
-Innym razem-
powiedziałem i zlustrowałem ogródek. Od razu zauważyłem rosnące
przy samym domu drzewo o charakterystycznych liściach.
-O, orzech!-
ucieszyłem się. -Mam nadzieję, że zaprosisz na orzechobranie we
wrześniu.
-Jasne, skoro
lubisz orzechy- zgodził się Nugi.
-Uwielbiam,
szczególnie takie ledwie opadłe z drzewa, jeszcze w zielonej
łupince.
-Więc czuj się
zaproszony razem z Pawłem i bratem- zaśmiał się Azjata i
skierował się do domu. Po chwili wrócił, niosąc pękatą butelkę
wódki.
-Czyli z jednej
strony dobrze, że nie ma z nami Dawida- stwierdziłem, pamiętając
dziwne zachowanie brata po alkoholu.
-Odwala mu?-
zapytał Nugi.
-Jak cholera.
Lepiej nie dawać mu nic z procentami.
-Macie ochotę na
żeberka z grilla?- zapytał Rafał, który robił dziś za kucharza.
Wszyscy zgodnie potwierdzili, więc nałożył każdemu porcję i
usiadł z nami przy stole. W tym czasie nasz azjatycki kolega polał
po kieliszku alkoholu.
-Chciałem wypić
za was- powiedział, podnosząc kieliszek w stronę moją i Pawła.
-Jestem wam wdzięczny za pomoc.
-Daj spokój, nic
takiego nie zrobiliśmy- uśmiechnąłem się.
-Jak to nie-
zaprotestował Nugi. -Gdyby nie wy, to chyba do dziś nie odważyłbym
się zagadać do Rafała.
Hipster spojrzał
na nas, zaciekawiony.
-Czy ja o czymś
nie wiem?
-Prawda, przecież
ja ci nawet nie opowiadałem, jak to było- zaśmiał się Azjata do
swojego chłopaka. -Pamiętasz, jak wypadłem ci prawie pod nogi tam,
pod domem kultury?
-Jasne, że
pamiętam, wyglądałeś jakby cię ktoś wypchnął.
-Bo tak było- Nugi
wyszczerzył zęby. -To Karol mnie wypchnął, bo sam się wstydziłem
do ciebie podejść.
-Ach, więc tak to
było- zaśmiał się rudowłosy do mnie. -Wariat jesteś, wiesz o
tym?
-Dziękuję, to dla
mnie komplement- wyszczerzyłem zęby i chwyciłem kieliszek. -To
wasze zdrowie, niech wam się układa.
Wypiliśmy po
kieliszku i Nugi natychmiast je napełnił. Sven pokiwał głową,
dając znać, że już nie pije więc został pominięty przy
polewaniu.
Coś połaskotało
mnie po łydkach, zajrzałem pod stół i zobaczyłem czarnego kota,
który ocierał się o moje nogi. Podniosłem zwierzaka, który wcale
nie oponował i pozwolił się podnieść, jakby tylko na to czekał.
-Czy to jest jeden
z tych kociaków z garażu Dawida?- zapytałem, zerkając na Nugiego.
-Zgadza się, to
była miłość od pierwszego wejrzenia, więc teraz jest u mnie.
-Mały nic nie
mówił, że wziąłeś od niego kotka.
-Załatwiliśmy to
w tajemnicy- zaśmiał się Nugi. -Rafał był ze mną.
-No fajnie-
mruknąłem i pozwoliłem kotu wtulić się w moją twarz. -Od dawna
jest u ciebie?
-Jakiś tydzień,
ale już się dobrze zadomowił.
-Chyba poznał mój
zapach, bo się tuli- zaśmiałem się, czując łaskotanie kocimi
wąsami na twarzy.
-Swój do swego
ciągnie, kociarzu- zażartował Paweł, patrząc na kocura, który
ocierał się o mój policzek.
Nugi podniósł
kieliszek
-No to za mojego
kota, panowie!
Wypiliśmy kolejkę,
kot w końcu znudził się pieszczotami i zasnął mi na kolanach.
Azjata zniknął na chwilę w domu i po chwili wrócił z
talerzykami, na które powykładał gotowe już żeberka.
Do wieczora
opróżniliśmy całą butelkę, co lekko zakręciło nam w głowach.
Zapadał już zmierzch, kiedy pożegnaliśmy się z Nugim i Rafałem.
Spacerem wróciliśmy do domu, gdzie czekał już na nas Dawid.
Zostawiliśmy go w pokoju z Danielem i Svenem a sami, po szybkim
prysznicu poszliśmy spać do drugiego pokoju.
Przebudziłem się,
czując łaskotanie na udzie.
Księżyc jasno
świecił, oświetlając wnętrze pokoju. Było tak ciepło, że
spaliśmy przykryci jedynie prześcieradłem. Widziałem, jak ręka
Pawła przesuwa się po moim udzie pod cienkim materiałem. Mój
piękny najwyraźniej nie spał i dopadła go ochota na nocne figle.
Postanowiłem udawać, że śpię i czekać na rozwój akcji.
Jego dłoń
dotknęła moich spodenek, zaczęła pieścić krocze przez materiał.
Oczywiście mój członek zareagował bezzwłocznie i uniósł się w
spodenkach, tworząc całkiem spory namiot. Czarnowłosy wsunął
rękę pod gumkę moich spodenek i bezceremonialnie chwycił mojego
penisa, obciągając skórkę z żołędzia.
Z trudem
powstrzymałem westchnienie, kiedy poczułem, jak jego długie palce
obejmują moją męskość. Spod na wpół przymkniętych powiek
obserwowałem, jak bawi się moim członkiem, a następnie jak
uwalnia go, ściągając mi spodenki z bioder. Nie ułatwiłem mu
tego, nadal leżałem jak kłoda, udając śpiącego. Zachowywał się
jak głodne zwierzątko, łapczywie złapał mojego penisa w usta i
zaczął go ssać, całkowicie ignorował to, że mogłem spać, choć
oczywiście tylko udawałem.
Nie zmieniłem
decyzji, nadal udawałem śpiącego, aczkolwiek było to niezmiernie
trudne, gdyż przyjemność była niesamowita. Tymczasem mój
pomysłowy chłopak postanowił sprawdzić moją wytrzymałość na
rozkoszne doznania. Tak głęboko wciągnął mojego członka, że
niemal poczułem, jak jego migdałki ocierają się a jego żołądź.
Nie wytrzymałem.
Poderwałem się i
złapałem go za głowę, podnosząc jego twarz na wysokość swojej.
-Co cię napadło,
kocie?- zapytałem, zaskoczony jego głodnym wzrokiem. Całe jego
ciało drżało, jakbym odciął mu dostęp do niezbędnego do życia
pokarmu.
-Mam chcicę...-
odparł drżącym głosem, nie wypuszczając z dłoni mojego penisa.
Naprawdę się wystraszyłem, w jego oczach było takie pożądanie
jak u lwa, który właśnie jest o krok od pożarcia antylopy.
-Ja rozumiem
chcicę- powiedziałem. -Ale żeby aż tak ostro?
Jego drżenie
uspokoiło się, odetchnął głęboko kilka razy i przytulił do
mnie.
-Przepraszam, nie
wiem, co we mnie wstąpiło.
-No dobrze, nic się
nie stało, tylko...- przerwałem znacząco, uśmiechając się do
niego zalotnie.
-Co?
-Noo... nie
zostawia się niedokończonej roboty- wyszczerzyłem zęby.
Znów zobaczyłem
błysk w jego oczach, już kierował dłoń w stronę mojego krocza,
ale powstrzymałem go.
-Zrobimy to po
mojemu, kociaku- powiedziałem i delikatnie, ale stanowczo popchnąłem
do na łóżko i odwróciłem na brzuch. Przylgnąłem do jego
pleców, pocierając sterczącym penisem i jego pośladki.
-Chciałeś na
ostro...- wyszeptałem mu do ucha, gryząc je delikatnie. -...to
będzie ostro.
Wsadziłem mu dwa
palce do ust i kazałem ssać, mając już w głowie plan działania.
Kiedy uznałem, że palce są wystarczająco wilgotne wycofałem je i
skierowałem w stronę jego pośladków. Napiął się cały, jakby
przeczuwając co się zaraz stanie.
Jęknął cicho,
gdy moje palce wbiły się w jego ciasny tyłeczek, jego dłonie
zmięły prześcieradło. Pochyliłem się do jego ucha i wydyszałem
mu w nie:
-Chcesz tego,
prawda?
Poczułem jak
zadrżał całym ciałem, kiedy wbiłem palce głębiej.
-Chcę...- szepnął
i zacisnął palce na prześcieradle.
Wyjąłem palce z
jego tyłka i chwyciłem w dłoń sterczącego, nabrzmiałego
członka, nakierowując go na jego wilgotną, lecz nie do końca
gotową dziurkę.
Krzyknął krótko,
kiedy wszedłem w niego bez żadnego ostrzeżenia, więc zakryłem mu
usta dłonią.
-Chyba nie boli aż
tak bardzo, prawda?- zapytałem, choć nie mógł mi odpowiedzieć,
ponieważ moja dłoń mu na to nie pozwalała. Pchnąłem mocno
biodra do przodu, wbijając się w jego ciasny tyłek. Znów próbował
krzyknąć, ale nie mógł.
Aby odwrócić jego
uwagę od wewnętrznego bólu, ugryzłem go dość mocno w szyję.
Jęknął cicho, co chyba oznaczało, że mu się podobało. Ponownie
ugryzłem go, tym razem w bark. Chyba zrobiłem to zbyt mocno, gdyż
poczułem metaliczny posmak krwi w ustach.
Ale mój chłopak
przestał przejawiać oznaki bólu, całe jego ciało chłonęło
rozkosz, jaka płynęła z doznań. Czasem próbował krzyknąć
głośniej, ale moja ręka tłumiła wszelkie próby wydawania
dźwięków.
Na chwilę
straciłem kontrolę nad swoimi odruchami, rozkosz zawładnęła mną
bez reszty, dałem się ponieść podnieceniu.
Potężnymi
pchnięciami wbijałem nabrzmiałego penisa w odbyt mojego
ukochanego, wyrywając z jego gardła krótkie, urywane krzyki, które
tłumiłem dłonią. Potem już przestałem dbać o te krzyki, moje
ręce wędrowały po jego klatce piersiowej, znacząc ją śladami
palców. Szczęśliwie dla Pawła, nie byłem zwolennikiem hodowli
paznokci, więc ślady nie były krwawe, były to jedynie czerwone
pręgi na skórze.
Gdy poczułem
nadchodzący szczyt, wyciągnąłem członka z jego ciasnej dziurki i
ręką doprowadziłem się do orgazmu, tryskając strumieniami spermy
na plecy mojego chłopaka.
Drżąc, opadłem
na jego rozpalone, pokryte nasieniem ciało.
Nagle poczułem
wyrzuty sumienia, że potraktowałem go tak przedmiotowo.
-Przepraszam...-
szepnąłem mu do ucha. -Wybacz mi, poniosło mnie. Nie wiem co we
mnie...- przerwałem, widząc krwisty ślad ugryzienia na jego
ramieniu. -O matko, wybacz mi!
Zerwałem się z
łóżka i tak jak stałem, całkiem nago popędziłem do łazienki
po wodę utlenioną i opatrunek. Gdy wróciłem do pokoju, Paweł
siedział na łóżku. Wyglądał na wykończonego. Usiadłem obok
niego i zacząłem opatrywać ugryzienia, było ich kilka, na
ramieniu, na mięśniu kapturowym, z boku szyi i na karku. Mój
kochany syknął, kiedy woda utleniona zapieniła się na najgłębszym
ukąszeniu na ramieniu.
Wstałem i
włączyłem światło. I natychmiast pożałowałem, że to
zrobiłem.
Mój chłopak
przedstawiał sobą żałosny widok. Krwawe ślady ugryzień po obu
stronach szyi i ramion, czerwone pręgi po moich palcach na klatce
piersiowej i brzuchu. Zbolała twarz i wykrzywione z bólu usta.
Moje serce na
moment zatrzymało się na ten widok. Padłem przed nim na kolana i
chwyciłem za ręce.
-Kochanie, wybacz
mi...- błagałem. -...nie wiem co we mnie wstąpiło, proszę,
wybacz mi.
Zapłakałem cicho,
siadając znowu obok niego i starając się odkazić ślady po moich
zębach.
Ponownie uklęknąłem
przed nim i chwyciłem jego dłonie, tuląc je do twarzy.
-Przepraszam...
wybacz mi, kochany. Już nigdy tak nie zrobię.
Poczułem dłoń na
swojej głowie, spojrzałem do góry. Paweł patrzył w moje oczy,
ale w jego spojrzeniu nie było już bólu.
-Byłeś cudowny-
powiedział, uśmiechając się delikatnie. -Właśnie to kocham w
tobie najbardziej, tę twoją dzikość.
-Ale...- zająknąłem
się. -... ja nie chciałem ci tego zrobić...
-Nic mi nie
zrobiłeś. Zachowałeś się jak rasowy seme, dokładnie tak, jak
tego oczekiwałem.
-Skrzywdziłem
cię...- zacząłem, ale znowu mi przerwał.
-Marzyłem o tym od
początku- powiedział, uśmiechając się. -Tych kilka zadrapań nie
przekreśli rozkoszy, jaką mi sprawiłeś.
-Ale ty wyglądasz
jakbym cię maltretował, twoja mama by mnie za to zabiła! Jak mogę
ci wynagrodzić ból, który ci sprawiłem?
Na jego twarzy
pojawił się szelmowski uśmieszek.
-Jest jeden sposób-
powiedział i napiął mięśnie pośladków.
Poczułem, jak coś
dotyka mojej brody, która znajdowała się praktycznie pomiędzy
udami Pawła. Spojrzałem w dół i ujrzałem jego sterczącego
członka, którym trącał mnie w twarz, napinając pośladki.
-Z prawdziwą
rozkoszą, kochanie- powiedziałem z uśmiechem i języczkiem
dotknąłem nabrzmiałej główki jego penisa. Poczułem, jak mój
ukochany wplata palce w moje włosy. Moje wargi objęły jego męskość
i dały mu rozkosz, na którą tylko on zasługiwał.
Hihihi tyle Dawidów ^^ Braciszku kocham twoje opowiadania i czekam na wiecej przeczytalem chyba wszystko :3 swietne. Pozdrawiaaam :*
OdpowiedzUsuńJest świetne. Tyle Dawidów że aż fajnie ^w^ przeczytalem juz wszystko co napisales i jestem pod wrażeniem braciszku. Pozdrawiaaam <3 i czekam na więcej :3
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY ROZDZIAL TEJ HISTORII EVER!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńnic wiecej...
nie mam slow nad Twoim geniuszem, Kapciu.
Moj Mistrz <3
Lana :)
Bardzo fajny rozdział,mm Anka znowu dała o sobie znać w bardzo niemiły sposób, świetnie ją wykreowałeś...
OdpowiedzUsuńLody dwóch Dawidów i drugiej pary hmmm...ciekawe
Scena łóżkowa fajna, tyle ekspresji i można by rzec werwy, dobrze się czytało.
Świetne :3
Czekam na next i życzę weny :D
Jezu...jaka tub sie gejoza robi. Co nowe (2!) Postacie to geje, a w dodatku para. Trzeba ich upic i urzadzic orgie *.* - Szalona, napalona, kebnienta yaoistka *q*
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och taki ostry seks między Pawłem, a Karolem i jak się okazało Paweł o czymś takim marzył od dawna.... ta cała Anka bardzo mnie zdenerwowała, oj czuje się, że ona jeszcze się pojawi... i jeszcze coś wykombinuje...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Rozdział bardzo mi się podobał, weny życzę :))
OdpowiedzUsuńAoi
Kocham twoje opowiadanie. Jesteś dla mnie wielką inspiracją bo sama zaczynam pisać yaoi. Wciskam to opowiadanie wszystkim koleżankom yaoistkom :3
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty i liczę na więcej ostrego seksu :D
Sebasu ;)
Nie ma co mowic po prostu zaj**** realistyczne ...
OdpowiedzUsuńPrzemcio :)
witaj drogi autorze, niedawno natrafiłam na Twoje blogi (jeszcze brakuje mi do przeczytania z dwa rozdziały w „krwawe żniwa”), ale juz teraz mogę powiedzieć, ze opowiadania są fantastyczne, czytam z zapartym tchem, historie ciekawe.. i mam nadzieję, że niedługo pojawią się nowe rozdziały..
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Dziękuję bardzo za miłe słowa :) Jeśli chodzi o OT, to wkrótce wznowię pisanie i ukaże się nowy rozdział, Natomiast KŻ są obecnie przygotowywane do wydania w formie ebooka, więc nie ukaże się już żaden cały rozdział, jedynie fragmenty. Przez jakiś czas będę też kontynuował ZŚ, ale również planuję ich wydanie, więc zapewne też usunę większe fragmenty już istniejących rozdziałów i będę publikował tylko urywki.
Usuń